sobota, 28 listopada 2009

Uwielbiam steki! Jestem zboczonym mięsożercą. Niech wrażliwe osoby i wegetarianie tego nie czytają ;)
Potrafię podczas robienia podjadać surowe mięso. Raz na jakiś czas robimy sobie stekowy obiad. To już tradycja. Często zbiega się to ze wspólnym oglądaniem Dextera ;) Do steków najczęściej podaję fasolkę szparagową z masłem i czosnkiem lub sałatę. Frytki z ziemniaków w mundurkach (ulubione Loczka), placuszki ziemniaczane  lub puree z ziemniaków.


Najlepsze steki są z polędwicy, ale czasem robię też z rostbefu. Pomysły na rostbef znajdziecie tutaj:
- piekielne steki
- steki w czerwonym winie i rozmarynie
- steki rosyjskie w ostrej marynacie na szybko

Polędwicę kupuję zwykle w całości a potem dzielę na porcje (Makro) lub wybieram ładny kawałek (Bazarek na Joliot Curie/Bytnara w Warszawie).
Duża polędwica wystarcza na trzy obiady dla 3 osób, mała na dwa (waga około kilograma). Z doświadczenia mogę podpowiedzieć, że mniejsze sztuki mają ładniejsze mięso.
Część polędwicy (na przykład tę najwęższą -ogonek) można zamrozić na carpaccio albo zrobić z niej tatar.

Czasami kupowałam polędwicę argentyńską, która ma trochę inny smak  i ciemniejszy kolor. Wiem, że ma ona swoich wielbicieli i to co napiszę, będzie pewnie dla nich obrazoburcze. Nie czuję żadnej specjalnej różnicy między jedną a drugą a nawet wolę polską. Najwidoczniej nie mam aż tak wrażliwego podniebienia ;)
Polędwica argentyńska jeszcze jakiś czas temu byla dużo droższa od rodzimej krówki. A to i tak jedno z najdroższych mięs. Teraz zauważyłam, że nie różni się za bardzo cenowo.

Kilogram polskiej polędwicy kosztuje od 78-100 złotych. Najczęściej kupuję wołowinę na bazarku u jednej Pani, która zawsze ma świeże, ładne, oczyszczone z błon mięso.

Najlepsze steki w Warszawie, jakie jadłam w restauracji są moim zdaniem u Mielżyńskiego. Całkiem niezłe w Kredensie. Jest jeszcze podobno lokal na Żurawiej, którego nie testowałam.

Razem z Chłopakami zgodnie przyznajemy, że najlepsze są domowe. Mamy gwarancję, że nikt mi nie dorzuci przyprawy lub sosu, którego nie lubię i nie zepsuje całego posiłku.
Dlatego zapraszam do smażenia steków w domu!

Próbowałam już wielu metod smażenia steków:
na oliwie lub maśle - te tłuszcze się nie na dają do tak wysokiej temperatury smażenia
na plancie - całkiem niezła metoda, należy użyć niewielką ilość tłuszczu. Jednak mięso puszcza sok.
w piekarniku - trzeba piec dłużej, więc mięso twardnieje (albo ja nie potrafię dobrze upiec polędwicy)
na suchej, rozgrzanej teflonowej patelni - to mój ulubiony sposób, w restauracjach smażą steki na rozgrzanej blasze, tą metodą wychodzą podobne
- na oleju kokosowym - olej kokosowy nie pachnie i ma wysoką temperaturę smażenia, więc jeśli marynujemy wcześniej mięso w przyprawach, sprawdza się bardzo dobrze.

Przyrządzamy steki:
Mięso czyścimy, czasami ma włókna, błony - należy je konicznie wykroić, stek musi być miękki i rozpływać się w ustach. Kroimy je na kotlety grubości około 2, 3 cm (zależnie od upodobań) i smażymy na mocno rozgrzanej teflonowej patelni około 3 minut z każdej strony. Jeśli mają być mocniej przypieczone, wtedy dłużej.
Znalazłam w internecie małą instrukcję, nie wiem, kto jest autorem, bo pojawia się w kilku miejscach. Między innymi na całkiem fajnej stronie http://www.steak-enthusiast.com

Steki często puszczają sok/sos, więc jeśli Wam to przeszkadza, możemy je odsączyć na kromce chleba.
Na wierzchu kładziemy kawałek masła czonskowego lub ziołowego, solimy i posypujemy świeżo zmielonym pieprzem. Ja zwykle kładę masło po przewróceniu steku na patelni.

Ja bardzo lubię masło czosnkowo-lubczykowe z kolorowym pieprzem, które robimy następująco:
1/4 miękkiego masła mieszamy z wyciśniętym ząbkiem czosnku i garścią świeżego, posiekanego lubczyku, doprawiamy solą i kolorowym pieprzem. Możemy w ten sam sposób zrobić masło z innymi ziołami.

Bardzo lubię też steki z parmezanem i balsamico.


A tutaj całkiem ciekawy filmik. A podobno czerwonego mięsa się nie soli przed. Popatrzcie, to fajny pomysł na sezon grillowy :)


5

Serdecznie dziekuję Monice (znanej jako Monikucha :)  i Mirabelce za wyróżnienie bloga Cytryna & Co. Jest mi baaardzo miło.
Dziewczyny! Macie świetne, mega-inspirujące blogi. Jesteście milion razy lepsze niż Nigella, Martha Stewart i Oliwier razem wzięci.
Mam Wasze blogi w "Ulubionych" i nie waham się ich użyć, gdy zachodzi potrzeba wyczarowania czegoś super smacznego ;)))) :*

Początkowo nie bardzo wiedziałam co dalej z tym wyróżnienieniami zrobić oprócz tego, że były dla mnie ogromnym zaszczytem :))) Ale dowiedziałam się od  Mirabelki, że powinno wyglądać to następująco:
• Opublikuj znaczek na swoim blogu z komentarzem zachęcającym i linkiem do osoby, od której go otrzymałaś/otrzymałeś
• Przekaż go do 10 osób z prośbą o opublikowanie zasad.
• Osoby, które odbiorą znaczek proszone są o zostawienie komentarza

Najchętniej wyróżniłabym wszystkich na durszlak.pl, ponieważ Wasze przepisy sprawiają mi dużo radości i zachęcają do kulinarnych wyzwań :)
Moje wyróżnienia wyglądają następująco:

Robert (gotowy prawie na wszystko) - za to, że gotuje rodzinnie, co ilustruje pięknymi fotografiami, no i ten sentyment dla nazwy bloga... ;)
Mirabelka - za to, że działa inspirująco, ma świetne pomysły i nie waha się ich użyc :)
Dorotuś - za to, że jest guru w dziedzinie wypieków, jej piękne zdjęcia i apetyczny blog
Monikucha - za nieustraszone zdobywanie nowych lądow kulinarnych i przede wszystkim rozmaitość :)
Kuchnia Kreatywna - za inspirację w gotowaniu według pięciu przemian. Teach me sensai... ;)
Makaroniary (czyli Pasta i Basta) - za świetne opisy, mega radość życia i gotowania  no i... te słodkie chwile zapomnienia... o diecie ;)
Paulinka- za eksperymenty i przede wszystkim za.... Cytrynówkę!!! :)))
Maliszka (Wasabi) - za to, że zaczęła gotować, za cudowne wypieki i za to, że ją lubię prywatnie ;)
Kulinarne ekscesy podlotka - za kulinarne (bardzo udane) ekscesy podlotka i za to, ze ja tez kiedyś bylam podlotkiem lubiącym kulinarne ekscesy :)
Asia - za kulinarne esperymenty i miłe chwile bez gotowania spędzone w różnych okolicznościach przyrody ;)


8

piątek, 27 listopada 2009

Danie inspirowane przepisem Mirabelki .
Ciasto robiłam według przepisu na słone kruche ciasto nadzienie natomiast to przepis Mirabelki, nie miałam jednak czarnych oliwek i zastąpiłam je kaparami :)

400 g cukinii
garść kaparów
25 g suszonych pomidorów marynowanych w oliwie
1 cebula
2 ząbki czosnku
100 g kwaśnej śmietany
3 jajka
sól, pieprz, bazylia
Cukienię obieramy i ścieramy na tarce. Specjalnie obrałam swoją niedokładnie, lubię jak cukinia się odrobinę zieleni :)
Posypujemy ją solą i odstawiamy na chwilę, żeby puściła wodę, którą odcedzamy. Do cukinii dodajemy posiekaną cebulę, wyciśnięte 2 ząbki czosnku, kapary  pokrojone w niewielkie kawałki suszone pomidory. Jajka mieszamy ze śmietaną i łączymy z warzywami. Wypełniamy formę z kruchego ciasta i zapiekamy około 30 minut w temperaturze 200 stopni aż masa się zetnie.
Smacznego!

2

środa, 25 listopada 2009


Po raz pierwszy w życiu zrobiłam przepis żywcem z książki, bez żadnych swoich modyfikacji :)
Oczywiście zgodnie z tematyką jajkowej akcji była to książka pt. "Jajka"
Zapiekanka jest bardzo prosta i smaczna.

Ciasto przygotowujemy według przepisu na kruche ciasto ze strony 194 w książce lub stąd. :)

Nadzienie:
1 kg porów
60g masła
5 średnich żółtek
gęsta kwaśna śmietana - tak z 5-6 łyżek
curry - (opcjonalnie, ilość wedle uznania)
sól i świeżo zmielony pieprz

Pory kroimy w platerki i dusimy na maśle około 20 minut. Doprawiamy je pieprzem, solą i curry.
Gdy będą miękkie, odstawiam do wystygnięcia.


Formę o średnicy około 22 cm  smarujemy masłem, wypełniamy ciastem i zapiekamy, zgodnie z   przepisem na kruche ciasto.

Śmietanę lekko roztrzepujemy z żółtkami i mieszamy z porami.
Wypełniamy formę i pieczemy około 30-40 minut aż nadzienie się zsiądzie.

Ja robiłam flamiche z połowy składników i w małej foremce.
Wyszło super.
Smacznego!







5

Przepis pochodzi z książki Michaela Roux "Jajka".
Jest to bardzo dobre ciasto na wszelkiego rodzaju zapiekanki.

250g mąki
125g miękkigo masła
1 średnie jajko
1 łyżeczka soli
2 łyżeczki cukru

Ciasto zagniatamy aż wszystkie składniki się połączą. Formujemy kulę, owijamy folią spożywczą i wkładamy do lodówki na około 2 godziny.
Po wyjęciu z lodówki kroimy je na cienkie plastry (lub wałkujemy) i układamy w brytfance, którą wkładamy z powrotem do lodówki na kilkanaście minut.
Pieczemy w temperaturze 200 stopni przez 20 minut.

Możemy położyć na środek kawałek pergaminu i wsypać na wierzch fasolę lub groch, wtedy mamy gwarancję, ze podczas pieczenia nie spłyną nam boczki.
Studzimy ciasto. Wyjmujemy z foremki i wypełniamy nadzieniem.
Zapiekamy ponownie.

0

poniedziałek, 23 listopada 2009


Obok jajecznicy i jajek na bekonie - moje ulubione śniadanie.
Danie, albo śnia-danie, które odkryłam niedawno. Chyba żyłam w błogiej nieświadomości, że jajka można posadzić na czymś innym niż boczkek albo po prostu masło.
Kiedyś takie pyszne śniadanko zafundowała mi moja Teściowa. Z wiejskimi jajkami od Pani Zosi (pozdrawiam i dziękuję :))
Od razu dołożyłam je do naszego menu. Weekendowe śniadanie bez sadzonych albo jajecznicy w ogóle się dla mnie nie liczy.
Smacznego!


jajka (najlepiej te od szczęśliwej, wiejskiej kury:)
dwa, trzy duże plastry szynki
dymka ze szczypiorkiem
pomidor
oliwa z oliwek
sól, pieprz

Na oliwie podsmażam cebulkę (szczypiorek zostawiam do posypania z wierzchu) i pokrojoną szynkę, następnie dodaję obranego ze skórki i pokrojonego pomidora. Na tym wszystkim sadzę jajka. Posypuję szczypiorkiem, solą i świeżo zmielonym pieprzem. Przykrywam pokrywką, żeby równo się ścięły.
Najbardziej lubie, gdy białko się zetnie a żółtko jest płynne.

Jajka można posadzić również na większej ilości warzyw, można dodać cukinię, paprykę, pieczarki - w zależności co kto lubi. Ja lubię taką prostą wersję :)

7

niedziela, 22 listopada 2009


Przepis na roladki dostałam od kolegi, który ma firmę cetringową. Moje wyszły podobne, pyszne, ale cały czas trenuję nad kształtem.
Omlet:

  • 4 jajka
  • 4 łyżki mąki
  • szpinak (może być mrożony lub liście)
  • ząbek czosnku
  • łyżka oliwy
  • sól, pieprz

Nadzienie:

  • Łosoś w plastrach
  • Gęsty serek twarożkowy (fromage lub kanapkowy)
  • ząbek czosnku
  • świeży koperek
  • sól, pieprz

Posiekany lub wyciśnięty czosnek podsmażamy na łyżce oliwy. Dodajemy szpinak. Miksujemy blenderem.
Białka ubijamy na sztywną pianę. Dodajemy do nich żółtka i 4 łyżki mąki pszennej i ostudzony szpinak.
Na płaskiej blasze roskładamy papier do pieczenia i smatujemy go odrobiną oliwy z oliwek lub masła.
Wylewamy na blachę rozsmarowując na kaształt prostokąta.
Pieczemy w temperaturze 180 stopni, około 10 minut (trzeba sprawdzać)
Jeszcze ciepły omlet razem z papierem zwijamy w rulon (jak ciasto francuskie)

Serek mieszamy z posiekanym koperkiem, solą pieprzem i wyciśniętym ząbkiem czosnku, smarujemy nim omlet. Na wierz układamy plastry łososia. Zawijamy w rulon i tniemy go w plastry. Plastry przebijamy wykałaczką.
Smacznego!






5

sobota, 21 listopada 2009

AKCJĘ Z JAJEM CZAS ZACZĄĆ! :)

Postanowiłam wypróbować przepis na kruche ciasto z książki Michaela Roux "Jajka".
Jeszcze nigdy nie robiłam quiche, ale oglądałam sobie kulinarne popisy Mirabelki i bardzo mi się spodobał pomysł :)


Kruche ciasto robiłam według przepisu z książki, nadzienie wymyśliłam sama.

CIASTO:
250g mąki
125g miękkigo masła
1 średnie jajko
1 łyżeczka soli
2 łyżeczki cukru

Ciasto zagniatamy aż wszystkie składniki się połączą. Formujemy kulę, owijamy folią spożywczą i wkładamy do lodówki na około 2 godziny.

Po wyjęciu z lodówki kroimy je na cienkie plastry i układamy w brytfance, którą wkładamy z powrotem do lodówki na kilkanaście minut.
W książce jest wersja z wałkowaniem ciasta, ja wolę je kroić metodą Oliviera.
Przygotowywałam danie dla dwóch osób, więc zużyłam połowę ciasta.
Można je przechowywać w lodówce przez kilka dni lub zamrozić.

Na wierzch brytfanki układamy kawałek papieru do pieczenia i wsypujemy suszony groch lub fasolę.
Pieczemy w temperaturze 200 stopni przez 20 minut.
Studzimy ciasto.



FARSZ:
mrożony szpinak
3 ząbki czosnku
2 łyżki kwaśnej, gęstej śmietany
gałka muszkatołowa, sól, pieprz
2 łyżki oliwy z oliwek

4 jajka

Szpinak rozmrażamy. Na niewielkiej ilości oliwy podsmażamy czosnek pokrojony w plasterki. Dodajemy go do szpinaku razem z 2 łyżkami śmietany. Doprawiamy gałką muszkatołową, solą i pieprzem.
Wykładamy foremkę z kruchego ciasta farszem.
Robimy otworki na jajka i wbijamy je.
Pieczemy jeszcze około 20 minut w temperaturze 150 stopni aż jajka się zetną (w zależności czy lubimy mniej czy bardziej ścięte)


Smacznego!

2

czwartek, 19 listopada 2009

Kiedyś pewna Chorwacka gospodyni poczęstowała nas ciasteczkami.
Przepis stworzyłam sama z tego co mi się wydawało , że było w jej ciastkach. Chyba dobrze bo moje smakują tak jak te Chorwackie.
Składniki:
1. Mrożone ciasto francuskie- 1 opakowanie
2. Włoskie orzechy - 1 opakowanie
3. Śliwki suszone 1/2 torebki
4. Jabłko
5 Cynamon
6. Cukier 1/3 szklanki
7. Cukier puder

Ciasto rozmrażamy w lodówce lekko wałkujemy i kroimy na kwadraty 6-7 cm
Farsz robimy z posiekanych śliwek,orzechów( zmielonych), startego jabłka, cukru i cynamonu

Posypka - mieszamy trochę cynamonu , orzechów( drobno posiekane) i cukru

Układamy farsz na kwadratach ciasta, które składamy jak koperty w stożek i sklejamy - nie musi być bardzo dokładnie . Następnie wierzch ciastka stemplujemy w posypce - żeby się dobrze przykleiła . Jeśli tylko posypiemy to spadnie.
Nie przejmujcie sie , że ciastko sie rozkleja i ma niereguralny kształt .
Pieczemy aż się zarumienią ( i nie spalą pod spodem)- chyba ok 30-40 min
Ciastka po upieczeniu posypujemy cukrem pudrem.
Wygladają ślicznie i smakują jeszcze lepiej . Nie są tylko na Boże Narodzenie i mogą trochę poleżeć - u nas sie to nie udaje .
Zdjecia brak - ale wkleję jak je upiekę następnym razem- Ola nie lubi wpisów bez zdjęć i się trochę jej boję.

Ola: Zdjęcie moich ciasteczek - Kasi są ładniejsze.

6

poniedziałek, 16 listopada 2009

Co było pierwsze jajko czy kura? ;)

Zacznijmy od jajka (ab ovo).
Jajko ma wiele symboli i znaczeń, kojarzy się z odradzającym się życiem, światem, płodnośćią, dla niektórych z Wielkanocą. Mnie, jako jajkowemu potworowi, z najlepszym na świecie śniadaniem.
Jajka na bekonie, sadzone na pomidorach z cebulką i szcypiorkiem, na miękko, po wiedeńsku, jajecznica, omlet... Mogłabym wymieniać i jeść bez końca. Po prostu uwielbiam jajka.

Niniejszym ogłaszam "FESTIWAL JAJKA"!
I zapraszam do wspólnego jajkowania!



Przyłącz się do tej akcji!

Wszystkim fanom jajek polecam książkę Michaela Roux o najpięknieszym z tytułów "Jajka" :)

KILKA FAKTÓW O JAJKACH:

Wartości odżywcze:
Według danych USDA National Nutrient Database, jajo kurze składa się średnio w 74,8% z wody, 12,6% z białka, 10,0% z tłuszczu (z czego 3,8% to tłuszcze jednonienasycone, 3,1% tłuszcze nasycone, 1,4% wielonienasycone, a ok. 0,42% to cholesterol), w 1,1% z węglowodanów (prawie wyłącznie cukrów prostych). 100 gramów jajek ma 147 kcal. Jaja zawierają też dużo witamin A, D oraz niektórych witamin z grupy B.

Klasyfikacja jajek
0 – jaja z produkcji ekologicznej
1 – jaja z chowu na wolnym wybiegu
2 – jaja z chowu ściółkowego
3 – jaja z chowu klatkowego

I na koniec kilka cytatów :)

Było sobie raz jajko mądrzejsze od kury.
Kura wyłazi ze skóry,
Prosi, błaga, namawia: „Bądź głupsze!”
Lecz co można poradzić, kiedy ktoś się uprze?
Autor: Jan Brzechwa, Jajko

Gdyby jajko miało inną formę, życie kury byłoby potworne.
Autor: Julian Tuwim, Przebłyski genialności, Cyrulik Warszawski 1932

Wszystko, co żyje, powstaje z jaja. 
Omne vivum ex ovo. (łac.)
Autor: Johann Christian Poggendorff

Pełna powagi i troski
jest zależność między kwoką a jajami.
Autor: Günter Grass, Ballada o czarnej chmurze
*źródło:Wikipedia

Będzie mi bardzo miło, jeśli skorzystacie z kodu do banera akcji:
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://2.bp.blogspot.com/_EBWhDRJozZY/SwGrvrWo8JI/AAAAAAAAAQA/0L-Q2vT857A/s1600/festiwal+Jajka.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; cssfloat: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://2.bp.blogspot.com/_EBWhDRJozZY/SwGrvrWo8JI/AAAAAAAAAQA/0L-Q2vT857A/s200/festiwal+Jajka.jpg" yr="true" /></a>
</div>
15

Pisząc słowo "fasolówka" od razu przypomina mi się Pani Teresa - moja ukochana nauczycielka języka polskiego, która denerwowała się, kiedy mówiliśmy: pomidorówka, fasolówka. Zawsze nam dokuczała, że analogicznie powinna być też grzybówka i ogórkówka :)

Rzadko robię zupę fasolową czy grochową, bo nigdy nie należały do ulubionych pozycji w domowym menu. Jesienią zupa jest dla mnie podstawą. Lubię mieć wielki garnek zupy, na dwa dni, żeby wracając do domu w pięc minut mieć ciepłe jedzenie. Mamy tyle rodzajów zup w rodzimej kuchni, a ja często ograniczam się do przygotowywania kilku - tych neutralnych, ktore wszyscy lubią. Niniejszym postanawiam to zmienić :)

Udało mi się zrobić tak niesamowicie pyszną zupę fasolową, że nie mogę o niej po prostu powiedzieć zupa - wyszła mi stu procentowa FASOLÓWKA ;)



Składniki:
duża micha namoczonej przez noc fasoli
300-400 g wołowiny (u mnie byłto rozbratel)
kilka plasterków boczku
kilka platerków wędliny (ja dodałam wędzoną drobiową)
2 marchweki
kawałek selera
2 pietruszki
2 ząbki czosnku
4 ziemniaki
natka z pietruszki

przyprawy: pieprz, sól, kurkuma, masala, majeranek

Od jakiegoś czasu gotuję według pięciu przemian. Tę zupę też tak właśnie przyrządzałam, może dlatego wyszła taka dobra a może miałam nieokiełznaną ochotę na fasolę...
Staram się też nie używać vegety ani kostek rosołowych, więc gotuję zupy na kawałku mięsa, może to być kurczak albo kawałek wołowiny. Tym razem użyłam właśnie wołowinę, którą pokroiłam w niewielką kostkę i ugotowałam razem z fasolą. Po dłuższej chwili, gdy były już miękkawe, dodałam pokrojoną marchewkę, pietruszkę, selera, czosnek i posiekaną natkę. Dorzuciłam ziemniaki i przypawiłam szczyptą kurkumy, masali, majerankiem solą i pieprzem.
Usmażyłam drobno pokrojony boczek i wędlinę (może być sam boczek, ale ja nie chciałam, żeby zupa była bardzo tłusta) i dodałam do zupy. Gotowałam wszystko dosyć długo, żeby wszystkie składniki były miękkie. Wyszła przepyszna fasolówka :)
0

niedziela, 15 listopada 2009





Postanowiłam w tym roku narobić duuużo pierniczków, obdarować nimi przyjaciół i ozdobić choinkę.
W zwiazku z tym, że jest to mój pierwszy raz, sumiennie przestudiowałam "fachową literaturę" i zamówiłam odpowiedni sprzęt ;) W szczególności zainsporował mnie przepiękny blog  "Moje Wypieki" . Gdy zobaczyłam wypieki Doroty a raczej małe dzieła sztuki, nie mogłam się doczekać własnych. Nie dostałam jeszcze formek, lukrów, przyprawy do pierniczków z tortownia.pl. Ale moja "Teściowa" kilka dni temu zaopatrzyła mnie w zestaw świątecznych foremek.

Uwielbiam zapach i smak pierników, ciasteczek imbirowych, wanilii, cynamonu i pomarańczy. Wprawiają mnie w świąteczny nastrój i wyśmienity humor. Pogoda za oknem jest tak depresyjna, że nie wytrzymałam i postanowiłam upiec pierwszą partię pierniczków już wczoraj. Cieszyłam się jak dziecko. Mój Ukochany dzielnie mi asystował, smarował pierniczki roztrzepanym jajkiem, żeby pięknie błyszczały. Zabawa była przednia.
Dorota pisała na swoim blogu, że pierniczki mogą spokojnie poleżeć, więc będę je ozdabiała jak dopiekę resztę. W tej chwili pierniczki leżą w metalowej puszcze i czekają na resztę towarzyszy.


Mam nadzieję, że doczekają, ponieważ są systematycznie podjadane ;)


Moje pierniczki piekłam na podstawie przepisu z Moje Wypieki, ale zmodyfikowałam go odrobinę. Ponieważ ciasto, ktore wyrobiłam było zbyt suche, dodałam do niego kilka łyżek syropu klonowego, nie miałam też przyprawy do piernika, wiec Ukochany dzielnie rozdrabniał w moździerzu: kardamon, goździki, kolędrę. Ja dodałam do ciasta również mielone ziele angielskie, pieprz, cynamon i imbir.

A oto mój przepis:


2,5 szklanki mąki
6 łyżek miodu (ja miałam gęsty miód)
6 łyżek syropu klonowego
łyżeczka sody
pół szklanki brązowego cukru
5 łyżek masła
łyżka kakao
1 jajko
przyprawy: pół łyżeczki cynamonu, imbiru, szczypta pieprzu, szczypta mielonego ziela angielskiego, 3 łyżeczki zmieszanych i roztartych w moździerzu: goździków, kardamonu i kolędry



Ze wszystkich składników zagniotłam ciasto. Rozwałkowałam je na grubość około 3-5 mm (podsypując mąką) i powycinałam pierniczki.
Z rozgniecionych landrynek zrobiłam witrażyki. (W otworek w ciastku wsypujemy "z górką" rozgniecione landrynki)
Pieczemy 10 minut w temperaturze 180 stopni.


Miałam w domu gotowy lukier w tubkach, ale czekam jeszcze na przesyłkę z innymi gadżetami do ozdabiania.

PS. Tak strasznie cieszyłam się z tych pierniczków, że zrobiłam im chyba milion zdjęć :)


























14

Od kilku tygodni miałam straszliwą ochotę na fasolę. Nie mogłam się jednak zebrać, żeby ją zrobić. Bo trzeba moczyć, długo gotować etc...
Wczoraj wreszcie namoczyłam wielką miche fasoli i dzisiaj mam zamiar zaspokoić fasolowy głód. W menu fasola po bretońsku i zupa fasolowa. Specjalnie dla mnie :) Mam nadzieje, że mój domownik się nie pogniewa, mam dla niego w alternatywie gniocchi z sosem z mieloną wołowiną ;)

Do Fas-Olki potrzebujemy:

miseczkę namoczonej fasoli
wędzony boczek
wędzoną pierś z indyka (nie miałam w domu kiełbasy, ale dzięki temu fasolka wyszła lżejsza)
1 średnią cebulę lub dwie małe (ja dodałam czerwoną)
marchewkę
2 ząbki czosnku
natkę z pietruszki
przyprawy: papryka suszona słodka, kurkuma, majeranek, cząber, sól, pieprz, cukier brązowy
2 łyżki przecieru pomidorowego


Fasolę ugotowałam w niewielkiej ilości wody, dodałam do niej pokrojoną marchewkę i podsmażoną na odrobinie oliwy cebulkę z czosnkiem. Następnie pokroiłam w paseczki boczek i wędzoną pierś z indyka (miałam boczke w plastrach) i podsmażyłam. Dodałam do fasolki. Następnie doprawiłam kurkumą, cząbrem, majerankiem, papryką, solą, pieprzem i przecierem pomidorowym. Następnie posłodziłam 2 łyżeczkami brązoweo cukru.
0

niedziela, 8 listopada 2009

Takie małe wspomnienie z mojej ukochanej Hiszpanii.
Prosta i bardzo smaczna przystawka, która również super wygląda.
Wczoraj zrobiłam nam hiszpańską kolację. Krewetki, grzanki, białe wino, pieczona papryka i pieczone liście cykorii (robimy je tak samo jak paprykę, ale pieczemy krócej)


Składniki:
Papryki (dowolna ilość, można zawsze upic więcej i trzymać w pojemniku w lodówce zalane oliwą, wytrzymują ponad tydzień)

Oliwa z oliwek
sól, pieprz
2 ząbki czosnku
ocet balsamiczny

Najlepsze są podłużne, słodkie papryki. Ale jeśli takich nie dostaniemy może być zwykła czerwona lub zielona papryka.
Papryki rozkładamy na przykrytej folią aluminiową blasze. Pieczemy około 20 minut w temperaturze 180 stopni. (Podłużne w całości, zwykłą kroimy na ćwiartki.)
Gdy się upieką, rozkladamy je ładnie na talerzu, polewamy oliwą z oliwek, pospujemy pokrojonym w cienkie plastry czosnkiem (lub wyciśniętym), świeżo zmielonym pieprzem i solą.
Na koniec skrapiamy gęstym octem (lub sosem) balsamicznym.


(Na zdjęciu najlepszy ocet jaki próbowałam, kupiłam go w Warszawie u Mielżyńskiego)
6

Do zrobienia gulaszu zainspirował mnie pewien mężczyzna...i to bynajmniej nie mój Ukochany ;)
Wczoraj podczas zakupów przy regale z wołowiną miotał się pewien pan, który z lekkim obłędem w oczach, zaczepił mnie i zapytał: "Które jest na gulasz?, Kazała mi kupić na gulasz a tu nie ma". Rzeczywiście gotowych paczek gulaszowych nie było, więc rozumiem jego rozterki. Ja nie jestem super-znawcą mięsa, ale mam i trzymam w moim kulinarnym segregatorze mapę krówki, doświadczona ugotowaniem kilku wołowych opon, podpowiedziałam mu rozbratel. Z kolei mój Ukochany, który obserował sytuację z pewnej odległości, był bardzo zdziwiony, że mówię coś do obcego faceta, podaję mu paczkę z mięsem a on ją grzecznie pakuje do koszyka ;-O
Stąd dzisiaj gulasz, dzięki za pomysł na obiad! ;)

Mężczyźni wysłani na zakupy są niesamowicie zabawni.
Ci odważni, niepokonani, nieomylni panowie tracą całą pewność siebie w konfrontacji z selerem i porem.
Kiedyś jeden pan zapytał mnie mając w ręku obydwa warzywa, które z nich jest porem, bo "Kazała kupić" ;) Tak, tak to ci sami panowie, którzy nigdy nie pytają o drogę. Wolę sobie nie wyobrażać jaką wyprawą w głąb własnej natury są dla nich zakupy zlecone przez czekającą w domu kobietę.
Swoją drogą to słodkie, że aż tak bardzo chcą nas zadowolić ;) Albo... się nas boją. I dlatego wydzwaniają po pięćdziesiąt razy ze sklepu, żeby się upewnić, czy dokonali dobrego wyboru. Jest to naprawdę urocze i czasami mocno uciążliwe.
W związku z tym apeluję do wszystkich kobiet: Nie róbmy karczemnych awantur swoim mężczyznom, jeśli zamiast musztardy przyniosą chrzan, zamiast pora selera, zamiast wołowiny wieprzowinę.
Musimy wiedzieć, że zakupy dla większości z nich są traumą. Niektórzy nigdy nie nauczą się jaka jest różnica między porem i selerem, brwiami i rzęsami, sukienką i spódnicą, firankami i zasłonkami etc.. ni i my musimy z tym żyć ;)

A oto mój gulasz:
pól kg wołowiny (wspomniany rozbratel)
3 upieczone papryki bez skórki (ja miałam już gotową paprykę, warto ją upiec i trzymać w lodówce zalaną oliwą, bo pałętające się skórki nie są apetyczne)
cebula
natka z pietruszki
oliwa z oliwek
czosnek
sól, pieprz, słodka papryka, ostra papryka
mąka pszenna







Na oliwie z oliwek podsmażamy cebulkę z czosnkiem, gdy się lekko zarumienią przekładamy je do rondelka. Mięso kroimy w kostkę i posypujemy mąką. Następnie podsmażamy je lekko i dodajemy do cebuli. Zalewamy niewielką ilością wody. Dodajemy posiekaną natkę i pokrojoną paprykę (najlepiej różnokolorową). Gotujemy aż mięso będzie się rozpadało (w przypadku wołowiny dosyć długo).
Doprawiamy solą (na końcu), pieprzem, papryką.

Ja podałam z kaszą gryczaną.

2

W taką pogodę bez zupy jak bez ręki ;)
Dzisiaj  w menu zupa na wołowinie i kurczaku z soczewicą.


kawałek wołowiny np. rozbratel
pierś z indyka lub kurczaka
włoszczyzna
soczewica (ja użyłam czerwonej)
masala, kurkuma, pieprz, sól, cayene, słodka papryka, majeranek

Najpierw ugotowałam mięso, usunęłam szumowinę, dodałam pokrojoną włoszczyznę i soczewicę.
Doprawiłam masalą (statnio ta przyprawa mi bardzo odpowiada). kurkumą, solą pieprzem, słodką papryką, majerankiem i cayene.

Wyszła szybka, smaczna, rozgrzewająca zupa.
0

czwartek, 5 listopada 2009


... Czyli kompletny brak pomysłu na obiad ;)

Mam ostatnio tyle na głowie, że nie ma w niej już miejsca na moją inwencję kuchenną. Dzisiaj po prostu postanowiłam upiec udka z kurczaka, żeby było szybko.
Najbardziej lubię pieczonego kurczaka ze słodką papryką i vegetą (albo przyprawą tego typu). W większości kulinarnych przypadków staram się unikać chemicznych przypraw, ale akurat w przypadku drobiu, który robi się coraz bardziej bezsmakowy, nie mam oporów.
Gdy zaczynam coś pichcić, jestem chora jak nie zakombinuje. Tak było tym razem. Znalazłam w lodówce pół puszki ananasa i pół puszki kiełków fasoli mung i postanowiłam nimi urozmaicić potrawę. Wyszło całkiem fajne danie. Zwłaszcza lekko podpieczone kiełki smakowały mi bardzo.
Kurczaka podałam z ryżem cytrynowym.


Składniki:

6 górnych części udka z kurczaka
6 kółek ananasa
pół puszki kiełków fasoli Mung
papryka słodka
vegeta

Kurczaka posypałam vegetą i papryką, położyłam na obok ananasy (gdy skórka się przypiekła przełożyłam je na wierzch udek), dodałam odrobinę soku z ananasów i kiełki.
Piekłam około 1,5 godziny zaglądając od czasu do czasu i polewając udka sosem.

Szybko poszło!


0

To tak zwany "dodatek skrobiowy" do mojej  dzisiejszej, annasowej kury :)



Składniki:

dziki ryż
biały ryż
łyżka miodu
otarta skórka z połowy cytryny
łyżeczka soku z cytryny

Ugotowałam 3 garści dzikiego ryżu, gdy był już miękki dodałam zwykły biały ryż.
Starłam skórkę ze sparzonej cytryny (wcześniej sparzonej) i wymieszałam z miodem i niewielką ilością wody. Dodałam do ugotowanego ryżu. Skropiłam sokiem z cytryny i wymieszałam.
0

środa, 4 listopada 2009

Nie znoszę surowych jabłek! Nie potrafię wyobrazić sobie siebie sięgającą po piękne, błyszczące jabłuszko i zajadającą je ze smakiem. Ochyda! Moja siostra potrafi za to je jeść kilogramami. I inni ludzie też... brrrr... gdy patrzę na osobę wgryzającą się w jabłko mam ciarki.
Surowe jabłko toleruję w sałatce jarzynowej i innych surówkach.

Za to... Gotowane, pieczone, smażone jabłka uwielbiam :) Nie mam pojęcia co ze mną jest nie tak ;)

Nie ma nic lepszego na jesienny podwieczorek niż pieczone jabłko lub kisiel żurawinowy ze startym jabłuszkiem.

Jabłka piekę same, z miodem, z cukrem, z cukrem waniliowym lub cynamonowym.
Można włożyć w srodek również krówkę lub kawałek czekolady.

Dzisiaj robiłam jabłka w wersji rozgrzewającej, z miodem, cynamonem, imbirem i gożdzikami. Wyszły pyszne.
Mmmm uwielbiam jabłka...
2

wtorek, 3 listopada 2009

Robiłam już różne rodzaje chilli con carne, łącznie z tym, że dodawałam kukurydzę.
To inspirowane jest moim zdaniem najlepsze. I chłopaki je uwielbiają. Jak nie ma chilli 2 tygodnie, Loczek mówi, że już trzeba zrobić, bo już strasznie dawno nie było ;)


Składniki:
oliwa z oliwek
2 cebule
3 ząbki czosnku
500g mięsa wołowego mielonego (najlepiej nie z paczki)
papryczka chilli albo piri-piri
suszone pomidory około 8-10 sztuk
przecier pomidorowy - 1-2 kartoniki
opcjonalnie: 3 świeże pomidory (ewentualnie pomidory z puszki)
czerwona fasola (1 puszka)
przyprawy: kminek, cynamon, sól, pieprz,  cukier

Pokrojoną cebulę podsmażamy na oliwie, gdy się zarumieni, dodajemy czosnek i papryczkę chilli a następnie pokrojone suszone pomidory i mięso. Smażymy około 10 minut aż mięso z czerwonego zrobi się szare ;). Doprawiamy solą, pieprzem, mielonym kminkiem (około pół łyżeczki) i cynamonem (około pół łyżeczki). Następnie dodajemy przecier pomidorowy i cukier (do smaku - około 2-3 łyżeczek). Chwilę jeszcze gotujemy. Danie jest właściwie od razu gotowe do jedzenia, jednak podobno najlepiej smakuje następnego dnia.
Można podawać samo, z buritos/tacos albo z nachos.
5

Łączna liczba wyświetleń