czwartek, 18 kwietnia 2013

Wczoraj Justyn dostarczył mi karczochy i ocet balsamiczny, które przyjechały z Włoch od Tomasza i dzisiaj na próbę zrobiłam kilka do obiadu dla mnie i Chłopaków. Prawdziwa uczta karczochowa planowana jest jednak na jutro z Wężem, Rafim i Doboszami :)
Do karczochów zrobiłam pieczoną w całości polędwicę wołową, wyszła genialnie miękka, rozpływająca się w ustach. No i oczywiście ziemniaczki, bo bez nich Wąż nie uznaje obiadu ;)

Polędwica:
600-800 g polędwicy wołowej (robiłam dla trzech osób, dla 4 osób cała polędwica: wycięty środek, a reszta na tatar albo sos do tagliatelle albo na Stroganowa)
kilka łyżek suszonego zielonego pieprzu lekko stłuczonego w moździerzu
sól
chlust oliwy (u mnie truflowa)
wyciśnięty ząbek czosnku

Nagrzewamy piekarnik do 200 stopni z termoobiegiem.
Polędwicę czyścimy z błonek, obtaczamy w oliwie i przyprawach. Obsmażamy na suchej, mocno rozgrzanej patelni z każdej strony.
Wkładamy do naczynia żaroodpornego, szczelnie przykrywamy folią aluminiową i pieczemy 15 (rare), 25 (medium-rare) lub 40 min (well-done) - ale to wszystko zależy od piekarnika.

Sos:

  • 100 g masła
  • sól morska
  • szczypta brązowego cukru (lub ksylitolu)
  • chlust dobrego balsamico
  • chlust oliwy z oliwek
  • mała drobno pokrojona cebulka
  • chlust wody


Dusimy aż cebulka zacznie się rozpadać.


Karczochy:

  • 6 karczochów
  • oliwa z oliwek
  • cytryna
  • sól
  • papryczka chilli
  • 2 ząbki czosnku
  • woda


Karczochy obieramy, kroimy na pół, wyciągamy włoski, nacieramy cytryną i wkładamy do wody z cytryną, żeby nie ściemniały. Gdy już wszystkie będą obrane, przekładamy do garnka, dodajemy oliwe, czosnek, chilli, sól, łyżkę soku z cytryny i chlust wody. Gotujemy pod przykryciem aż woda wyparuje a karczochy zaczną się podsmażać na oliwie.





6

piątek, 12 kwietnia 2013

Nie chciało nam się jechać na zakupy w weekend, więc zrobiłam czystkę w lodówce i wyczarowałam przepyszny sos warzywny.
Chłopakom podałam go z tagliatelle, sobie zrobiłam tagliatelle z pokrojonej w paski, blanszowanej cukinii.

Składniki:
  • cukinia
  • zielona słodka papryka
  • 2 zieline papryczki chilli (może być mniej, my lubimy)
  • cebula
  • 3 ząbki czosnku
  • sos tomate frito (ja miałam gotowy ze sloika)
  • łyżeczka oregano, suszonej bazylii, szałwii
  • sól, pieprz
  • oliwa z olwiek
  • łyżka masła
  • domowe pesto
Na oliwie z masłem podsmażamy szałwię, oregano, bazylię, dodajemy cebulę i czosnek, następnie pokrojoną w drobną kostkę paprykę i papryczki chilli a po chwili cukinię. Warzywa najlepiej smakują, jeśli nie są rozgotowane. Zalewamy je sosem pomidorowym, doprawiamy solą i pieprzem.
Na talerzu dodałam do sosu łyżeczkę domowego pesto.

3

wtorek, 2 kwietnia 2013

Wczoraj zabrałam od Mamy z obiadu ziemniaki, które zostały. Miałam niecny plan na dziś - dojadanie wałówek :D Z ziemniaków postanowiłam zrobić moskole, według przepisu Doboshi, ze swoją szczyptą gałki muszkatołowej i masełkiem czosnkowo-lubczykowym :)

Składniki:

  • ugotowane ziemniaki (u mnie mamine - ze skwarkami)
  • 2 jajka
  • sól, pieprz, gałka muszkatołowa
  • 3-4 łyżki mąki ziemniaczanej 


Ziemniaki mieszamy z jajkiem i mąką, formujemy kotleciki i smażymy/pieczemy na suchej (!) patelni.
Zarumienione podajemy z masłem wymieszanym z czosnkiem, lubczykiem i solą.
4

Uwielbiam suszoną wołowinę i często kupuję paczkowaną, żeby mieć w torebce lub w samochodzie na wypadek napadu głodu. Tak więc, jeśli zobaczycie kobietę z kawałkiem mięsa w zębach na światłach - nie przejmujcie się - to tylko ja i beef jerky ;)
Kupowana wołowina chcąc nie chcąc ma trochę chemii, bez której my nie przeżyjemy, za do kowboje świetnie dawali sobie radę ;)
Postanowiłam na testa zrobić własną wersję i użyłam do niej mojego rostbefu.
Myślę, że kolejnym razem zrobię ją na inne sposoby z innymi przyprawami np. dodam trochę sosu Worcestershire, może odrobinę musztardy i czosnek - zobaczymy. Na razie ta wersja bardzo mi się podoba i za chwilę wkładam do piekarnika następną turę.

Składniki:

  • kawałek rostbefu 500 g
  • garść gorczycy
  • chlust oliwy
  • 2 garści grubej soli (u mnie himalajska, ale może być morska lub inna)
  • łyżka hiszpańskiej pikantnej wędzonej papryki

Posmarowałam mięso i zostawiłam je na  min. 2 doby w lodówce.
Następnie pokroiłam w plastry, rozłożyłam na papierze do pieczenia na kratce.
Suszyłam ponad 2 godziny w temperaturze około 70-80 stopni z termoobiegiem.

Myślę, że można również zamarynować osobno kawałki wołowiny, ale skoro i tak robię raz na tydzień rostbef na kanapki dla Chłopaków, wygodniej mi jest mieć go w kawałku.
3

Łączna liczba wyświetleń