Ostatnio na szparagowej fali stworzyłam danie jednogarnkowe, którego jednym ze składników był szpinak z pistacjami.
Taki szpinak to fajna przystawka sama w sobie, albo składnik czegoś większego… ;) można go zjeść nie tylko z kurczakiem, ziemniakami i szparagami, ale sam, albo z makaronem, albo podłożyć pod smażoną na maśle rybkę… dajmy na to halibuta. Możliwości jest wiele.
Ale wracając do szpinaku, zajmie Wam to około 10 minut i będziecie zadowoleni :)
Składniki:
- Świeży szpinak ok pół kg (u mnie na łatwiźnie myty- baby, żeby nie kroić i nie jeść piasku)
- Ze 4 lub 5 ząbków czochu (jeden dodajemy na koniec)
- Posiekane pistacje - tak ze 4 łyżki
- Sól, świeżo-mielony pieprz, świeżo starta gałka muszkatołowa (tyle, ile lubicie, u mnie z 1/8)
- Duuużo masła - ze dwie czubate łyżki
- Chlust oliwy extra virgin
Rozgrzewamy dużą patelnię. Bo szpinak ma to do siebie, że najpierw jest go dużo i wypada na kuchenkę, a potem zostaje tylko mała garstka.
Na patelnię chlustamy oliwą, dodajemy masło, zmniejszamy ogień, wrzucamy czosnek posiekany stylem dowolnym. Dajemy mu chwilę i dodajemy naszego bohatera - szpinak. Czekamy aż wyparuje woda. Dodajemy pistacje i na końcu przyprawiamy.
EXTRA BONUS: Można ten szpinak potraktować blenderem, ugotować makaron al dente. Wrzucić z powrotem na patelnię, chlusnąć obowiązkowo wodą z makaronu (jak mówi Pasta Queen „tears of gods”), potem makaron we własnej osobie. Zabełtać, chwilę podgrzać aż makaron wciągnie sos i zajadać do woli. Tym, którzy mogą - z parmezanem lub peccorino!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dzięki za komentarz! Wszystkiego smacznego! :) Cytryna 🍋