Tutaj w wersji uduszonej na oliwie, dwukrotnie przetartej.
Rzadki sos stał się pomidorową, gęsty został dodany do spaghetti. Razem z bazyliowym pesto, smakował wyśmienicie. Bazylia oczywiście też z ogródka. Orzeszki pinii niestety nie :)
Sos mimo, że klasyczny z uduszoną cebulka i czosnkiem był niepowtarzalny.
Do zobaczenia, drogie pomidory, w przyszłym roku!
NIEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEE!!! potestuję, proszę nie odchodźcie! ja nie chcę czekać do lata... buuuuuuuu nieubłagane; a nam co zostaje czerwona woda z pestkami z supermarketu brrrrr
OdpowiedzUsuńsprytni zrobili przetwory :)))) a ja dostaję "na cwaniaka" słoiki z pomidorami od mamy :))))
OdpowiedzUsuń