Staram się nie dopuszczać do tego, żeby tak długo nie jeść, ale są sytuacje, kiedy nie jest to zależne ode mnie albo po prostu tak wychodzi. Dziś uratowały mnie mentosy i naprędce zakupiony sok z marchwi (cukierki są kiepskie ze względu na skład, ale dzięki nim udało mi się dotrzeć do domu). A jak się przestało jeść jajka, gluten, laktozę i ogranicza się cukier - wybór, żeby coś złapać na szybko w mieście, pozostaje niewielki.
Staram się nosić w torebce jakieś zdrowe przekąski: np. orzechy albo owoc. Kiedyś nosiłam batonik energetyczny dziś znalazłam mentosy, które wyjęłam z marynarki Węża oddając ją do pralni ;) Batonik energetyczny przestał być "legalny" w moim przypadku i szczerze mówiąc nigdy za nim nie przepadałam - więc nie tęsknię.
Potrzeba matką wynalazku, postanowiłam sobie wymyślić coś do torebki albo "do złapania" na szybko.
Przed chwilą upiekłam ciasteczka z przyjaznym dla mnie składem, które mają mi ratować życie w takich sytuacjach.
Składniki:
- filiżanka mąki owsianej bezglutenowej
- filiżanka płatków owsianych bezglutenowych
- filiżanka mleka/śmietanki kokosowej (używam Real Thai - dobry skład tylko kokos i woda)
- filiżanka potłuczonych orzechów (u mnie: migdały, orzechy brazylijskie i włoskie)
- pół filiżanki oleju kokosowego extra virgin
- łyżka wiórków kokosowych
- 4 łyżki pestek słonecznika
- 1 dojrzały banan
- szczypta soli, kardamonu mielonego, cynamonu mielonego, kurkumy
- opcjonalnie: pokruszona gorzka czekolada, 5 pokrojonych drobno śliwek kalifornijskich, 2 łyżki suszonej żurawiny
- opcjonalnie jajka: zrobiłam wersję z i bez jajek i wyszły bardzo podobniem więc wg, mnie jajka są zbędne (u mnie były przepiórcze - 5 szt. - jeśli kurze to 1 duża/ 2 małe szt.)
- opcjonalnie: 2-3 łyżeczki ksylitolu lub cukru, choć dojrzały banan jest bardzo słodki
Wszystkie składniki mieszamy razem, banana rozgniatamy wcześniej widelcem.
Pieczemy około 15-20 minut w 220 stopniach z termoobiegiem. Ciastka mają być lekko przyrumienione i po wyjęciu z piekarnika powinny być dosyć miękkie, ale się nie rozpadać.
Jak długo można przechowywać takie ciastki nie w lodówce? :)
OdpowiedzUsuńAgnieszka, nie wiem... Zrobiłam je ze 3 godziny temu, przepis wymyślany na bieżąco zupełnie spontanicznie. A są małe szanse, że zostaną na dłużej, bo Wąż, który nie je ciastek, przyszedł właśnie i powiedział, że są pyszne i zaraz ich nie będzie ;) Nie miałam też zamiaru trzymać ich w lodówce. Jeśli coś zostanie na dłużej - dam znać, czy nie dostało własnych nibynożek ;)
OdpowiedzUsuń