Zupka inspirowana Dużą Mihą, którą gorąco polecam, gdy jesteście głodni i zmarznięci w Centrum Warszawy.
Gdy gotuje się rosół wychodzi zwykle ogromny garnek. Klasyk to: pierwszy dzień -rosół, drugi -pomidorowa ;)
U nas tym razem coś innego. Polecam szczególnie po imprezie. Taka zupka stawia na nogi.
Wołowinę z rosołu kroimy na kawałki wielkości kęsa i podsmażamy aż się zarumieni, możemy dodać sos sojowy.
Do rosołu dodajemy: pół paczki mieszanki chińskiej, papryczkę piri piri lub chilli (przekrojoną na pół lub posiekaną). Gdy warzywa się ugotują doprawiamy wyciśniętym ząbkiem czosnku i sosem sojowym.
Podajemy np. z makaronem ryżowym, posypujemy świeżym szczypiorkiem i opcjonalnie kolendrą.
Smacznego!
Uwielbiam Dużą Mihę :) A Twoja propozycja posmakowałaby mi.
OdpowiedzUsuńDuża Miha już się trochę zmieniła na gorszą michę...
OdpowiedzUsuńZa to Twoja micha bardzo mi odpowiada.Dla mnie to cały posiłek,pełen wspaniałości.
Bardzo mi miło :))
OdpowiedzUsuńSwietna zupka, znacznie bardziej mi pasuje niz pomidorowa na rosole :)
OdpowiedzUsuńJa bym dodała jeszcze trawy cytrynowej :D ale taka zupka super :)
OdpowiedzUsuńdobry pomysł, następnym razem dodam :)
OdpowiedzUsuń