Lubię mieć w lodówce różne takie cudaki, oliwki, papryczki i serki, żeby w każdej chwili jak ktoś wpadnie móc zrobić przystawkowy talerz :)
Grecką, twardą fetę kroję w kostkę, zalewam oliwą z oliwek, dodaję pokrojony w płatki czosnek i papryczkę chilli, posypuję swieżo zmielonym pieprzem lub tak jak w przypadku tej, dodałam cały marynowany, czerwony pieprz. Najlepsza jest taka, która postoi kilka dni w lodówce. Można jeść samą, zpieczywem lub sałatą/rukolą.
Fajny pomysł, bo zwykle mi feta zostaje i w końcu się marnuje, a tak wytrzyma w lodówce trochę dłużej i do tego można ją zjeść w wersji odświeżonej.
OdpowiedzUsuńMMmmmmm, brzmi super!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Świetny pomysł - raz, że same dobrze rzeczy, a dwa - z tego samoego powodu co napisała karoLina :)
OdpowiedzUsuń