Składniki:
- 1/2 kg udźca cielęcego
- duży bakłażan
- kilka karczochów (u mnie z zalewy)
- Podłużna jasnozielona papryka lekko pikantna (lub inna)
- 2 obrane ze skórki i pokrojone w kostkę pomidory (lub z puszki)
- sól, pieprz, suszona bazylia, listek laurowy (dostałam świeżo-rwane listki z Bari - dziękuję Haniu :*)
- 4 łyżki oliwy z oliwek
Mięso kroimy w cienkie paseczki i wrzucamy na rozgrzaną oliwę wraz z listkiem laurowym. W tym czasie kroimy paprykę i bakłażana (je nie obieram ze skórki). Dodajemy do podsmażonego już mięsa, podlewamy odrobiną wody i dusimy około 45 minut na małym ogniu.
Gdy bakłażan się rozgotuje a mięso będzie miękkie, dodajemy pomidory, pokrojone na ćwiartki karczochy, łyżeczkę suszonej bazylii, sól i pieprz. Jeśli pomidory będą za kwaśne, możemy dodać również odrobinę cukru.
Dusimy jeszcze przez 15 minut.
Podajemy ze świeżym pieczywem.
a u nas dzisiaj, bakłażan na śniadanie, a cielęcina w postaci steku na obiad - i moje wielkie odkrycie: to mięso jest cudowne!!! mięciutki, soczyste, mmm, pycha! wyobrażam sobie jak bosko musi smakować taki gulasz:)
OdpowiedzUsuńBrzmi apetycznie!
OdpowiedzUsuńBardzo lubię gotowaną lub pieczoną cielęcinę na kanapki. W dobie obślizgłych wędlin, to dobre rozwiązanie ;)
OdpowiedzUsuńkarczocha z bakłażanem nigdy nie jadłam, ale dzięki twojej propozycji podłapałam niezłe połączenie :)
OdpowiedzUsuńmoje ulubione to karczochy z pomidorami
OdpowiedzUsuń