Tymczasem teraz nagle - wszystko jest! Wiadomo, że to nie to samo, co w rozkwicie wiosny i wczesnym latem. "Młode ziemniaki" z importu nie smakują tak, jak te polskie małe ziemniaczko-orzeszki z masłem i koperkiem albo - o zgrozo!- mamine, okraszone skwarkami ze słoniny. Kupiłam za bezcen kilka razy młode - zimowe, jednak to się w ogóle nie opłaciło - ani mój portfel ani kubki smakowe nie były usatysfakcjonowane ;)
Jednak kapusta, na którą trafiłam kilka dni temu nie była jakoś oszałamiająco droga, więc dałam się skusić i smakowała rzeczywiście jak młoda kapusta. Niemniej jednak, utwierdzona w przekonaniu, że "na pewno będzie coś z nią nie tak" postanowiłam pokombinować zamiast zrobić ją prosto i tradycyjnie na maśle lub oliwie tylko z koperkiem, cukrem, solą i cytryną, ew. łyżeczką mąki ziemniaczanej- czyli tak, jak robię młodą kapustę (moja Mama robi z zasmażką - też pycha, ale mniej dietetycznie). Wyszedł mi bigosik z młodej kapusty, który bardzo spodobał się Chłopakom, więc wrzucam go tutaj ku pamięci ;)
Składniki:
- pół kg młodej kapusty
- 3 łyżki oliwy z orzechów laskowych (lub włoskich lub oliwy z oliwek)
- łyżka masła
- 5 suszonych śliwek kalifornijskich
- garść posiekanych orzechów włoskich
- chlust wody
- sól, pieprz, cukier (lub ksylitol), sok z cytryny - do smaku
- łyżka octu balsamicznego dobrej jakości
Na oliwie z masłem i odrobiną wody dusimy kapustę, pod koniec gotowania dodajemy śliwki, orzechy i doprawiamy do smaku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dzięki za komentarz! Wszystkiego smacznego! :) Cytryna 🍋